Dzieci szczęścia






Jerzy spoglądał na niego z rodzajem uwielbienia.
— Któżby zwyciężył, jeśli nie tacy, jak ty!
— Tak sądzisz?
— odparł Czercza, wracając do sarkastycznego tonu, pod którym zwykł był ukrywać wzruszenie. — Nie wiem, czy powinienem ci być wdzięcznym za tę przepowiednię?
— Jakto?
— Nie jesteś przecież tak naiwny, by sądzić, że powodzenie idzie w parze z zasługą, że nagrodą uczciwości jest uznanie, a zdolność daje korzyści.
Takie rzeczy dobre są w powiastkach dla dzieci: ludzie
wiedzą, co o nich trzymać.
Jeśli więc jesteś pewny, że w tej walce ze światem zwyciężę — no, to nietęgie masz o mnie wyobrażenie.
— Ryszardzie, Ryszardzie, jakiś ty gorzki!
— Ja? dlaczego?
Ja stwierdzam jedynie fakt; a jeśli on wydaje ci się potwornym, to już doprawdy nie moja wina.
Patrz-że na to, co się dzieje; pozbądź się na chwilę tych konwencyonalnych okularów, które jedni drugim wkładają na oczy i zaprzecz mi, jeśli możesz.
Zresztą inaczej zacność nosiłaby po prostu nazwę dobrego interesu, a w takim razie gdzież byłaby zasługa?
— Więc pocóż mówisz o walce, gdy jesteś przekonany, iż tylko nikczemność popłaca. Ty przecież nikczemnym nie będziesz?
Czercza przez chwilę patrzył w oczy młodego człowieka jasnym, przenikliwym wzrokiem.
— Wszyscy — wyrzekł — próbujemy siły naszych zasad w zapasach z rozkładającą się potęgą życia.
Trzeba ją znać; inaczej przyszłość zadrwi z naszych pięknych teoryj, pokazując nam ich nicość, i zostawi, jak dzieci, z rozwianym puchem kwiatowym w ręku.
— Może więc lepiej opuścić ręce, lub według twego wyrażenia: rzucić się na dno Wisły?
— Samobójstwo jest dla mnie wstrętne, jak porażka. Życie buntuje się.
A potem, im trudniejsze zadanie, tem więcej nęcące. Każdy przecież szedłby prostą drogą, gdyby ona wiodła do celu nieomyl-
nie. Tak nie jest.


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 | 189 | 190 | 191 Nastepna>>