Dzieci szczęścia





Sawiński był uprzedzająco grzecznym; Ryszard, nie narzucając się zbytecznie, zabierał powoli swe miejsce w domu przyszłego teścia, a Stanisław — gładki, poprawny w obejściu
jak w stroju bez zarzutu, żółto - blady, jak zwykle, z oczyma też jak zwykle, przygasłemi i lekko podsiniałemi, spełniał obowiązki wice - gospodarza wzorowo; dość było jednak
spojrzeć na niego, by zrozumieć, iż nie bawił się wcale, że czynił tylko ustępstwo konwenansom, w duchu może posyłając do dyabła całe towarzystwo.
Gości przybywało ciągle.
Roznoszono herbatę dla formy, gdyż każdy prawie odsuwał podawaną sobie filiżankę.
Tłum różnobarwnych kobiet zasiadł wszystkie miejsca, a czarny zastęp mężczyzn posuwał się zwolna ku środkowi salonu nakształt wzbierającej fali.
Ci, co nadchodzili teraz, sprawiali pewne zamieszanie.
Dla przybywających pań przynoszono krzesła, które znów wysuwały się coraz bardziej, zajmując przestrzeń, przeznaczoną na arenę
tańca; inne przechodziły do dalszych pokoi.
Panny po dwie, po trzy razem wysuwały się do buduaru. Niektóre kobiety, spóźniające się z umysłu, wprost tam dążyły.
W buduarze bawiono się swobodnie.
W salonie, zrzadka tylko jaka postać męzka śmielsza lub bardziej niecierpliwa, z szapoklakiem pod pachą, nie czekając chwili rozpoczęcia tańca, wysuwała się z szeregów,
zalegających drzwi wchodowe, przekraczała dzielącą ją od pań przestrzeń, składała ukłon, zamieniała słów parę i cofała się napowrót, niby dawni rycerze, rozpoczynający
harce przed bitwą.
Do buduaru mężczyźni mieli przystęp przez gabinet pana domu i tu już zajmowali miejsca pomiędzy damami na taboretach, krzesłach, jakie w potrzebie przynosili sobie sami i
umieszczali przy tych, z którymi rozmawiać pragnęli.
Po za wachlarzami zamieniano spojrzenia, żywe słówka, może wyznania, pod pozorem zamówień do tańca.


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 | 189 | 190 | 191 Nastepna>>