Dzieci szczęścia





— Czy myślisz, że nie przenikam was do głębi?
wy wszystkie pragniecie tylko być łudzone; wasza cnota idzie z musu;
wszystkiebyście postąpiły, jak Aurelia, gdyby spadla na was, jak na nią sukcesya.
— Każdemu przecież należy się trochę szczęścia — wtrąciła nieśmiało Lucyna.
— A co? nie mówiłam! — wybuchnęła Prakseda.
— Wszystkie jesteście jednako głupie, jednako łatwowierne. Wpadłybyście wszystkie w sidła uwodzicieli, którzy chcą tylko waszych pieniędzy lub urody. Wszystkie, wszystkie...
Chciała coś więcej mówić, ale powstrzymała się, może przez wzgląd na Jadwinię, może z przeświadczenia, że słowa jej będą bezskuteczne; tylko brwi jej zbiegły się, usta
przycięły, nadając całej twarzy jeszcze energiczniejszy, niż zwykle, wyraz.
Wieczór upływał monotonnie.
Jak zwykle — w niedzielę nie pijano już herbaty, gdyż tę po kawie uważano za zbytek.
Prakseda wzburzona chodziła po pokoju, Lucyna wydobywszy stare potłuszczone karty kładła pasyansa, a Jadwinia w tej chwili spoczynku i ciszy uczuła niezwalczoną niczem pustkę.
Nie — do tego otoczenia ona nigdy przywyknąć nie zdoła!
Myśl jej biegła do rodzicielskiego domu, odpoczywała w wykwintnej jego atmosferze, tuliła się do Marceli.
Czy ona bardzo była zagniewana? Co robiła w tej chwili: czy rozumiała, że ona nie mogła postąpić inaczej? I widziała obok niej prezesa!
ten niebieski portfel, który rzucał jej na oczy rumiany obłok wstydu. Potem myśl jej pobiegła w inną stro-
nę.
Czy też pan Gustaw rozumiał, jak ona była biedną, czy nie zarzucałby jej braku siły, energii, hartu?
Wszakże nieraz narzekała, że wychowanie, jakie odebrała, czyniło ją niezdolną do podjęcia na własną rękę walki o byt, że zmuszoną była jakim bądź kosztem pozostać w tych
warunkach, w jakich przebywała dotąd. Ona chciała złamać ten fatalizm. Ale czy zdoła to uczynić?


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 | 189 | 190 | 191 Nastepna>>