Dzieci szczęścia
Jedna z introligatorek narzekała,
Iż właśnie tacy marnotrawcy mają pieniądze, gdy tymczasem uczciwe kobiety niczego dopracować się nie mogą, zwłaszcza, iż introligator z
przeciwka odmówił im czeladnika, i nawet raz w lot na ulicy pochwycił książki do oprawy, właśnie do nich niesione.
Energiczna panna Burska odgrażała się, iż w podobnym razie gwałtem odebrałaby książki, lub zaskarżyła przeciwnika do sądu.
Ona z siostrą pokazałyby — co to zrobić można, gdyby tylko posiadały choć dwieście rubli kapitału obrotowego; bez niego strasznie im ciężko; muszą bawełnę na pończochy, a
nawet nici i jedwab kupować po trosze, detalicznie. W sklepach zdzierają do dziesiątej skóry, a teraz takie ciężkie czasy, że ani grosza zebrać nie można...
Słowa te wywołały ogólne narzekanie.
Sieleszowa wzdychała ciężko, panna Aurelia skarżyła się, że nawet lokator z pierwszego piętra zaległ w komornem i że ona nie wie, z czego zapłaci podatki; nawet panna Justyna
widziała, że krewni jej rachują się z każdym groszem, jak nigdy; nie mówiła jednak, że zapewne z tego powodu brakowało jej najpotrzebniejszych rzeczy.
Tymczasem wypito kawę, a babę, bułki i masło zjedzono do ostatniego kawałeczka. Niektóre z kobiet powstały od stołu i rozmowa toczyła się już tylko pomiędzy rozbitemi grupami.
Jedne drugim opowiadały na ucho plotki, domysły i t. p.
Panna Aurelia zwierzała się bardzo po cichu Sieleszowej, iż ma kilku konkurentów, ale nie może się zdecydować na zmianę stanu, bo mężczyźni są dziś tak zepsuci, iż żadnemu
wierzyć nie można.
Panna Prakseda opowiadała znów pannom Burskim, iż nowa lokatorka zdaje się dobrą dziewczyną, słucha jej chętnie, ale jest strasznie smutna; musi się kochać, i to kochać
nieszczęśliwie, bo pomimo największej baczności, nie dostrzegła, by się kto koło niej kręcił.
Z tego powodu snuła najrozmaitsze domysły, a czasem nawet rzucała na Jadwinię podejrzliwe spojrzenia. Może to porzucona kochanka?
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 | 189 | 190 | 191 Nastepna>>