Dzieci szczęścia
Niewiadomo, czy Marcela nauczyła się roli suplikantki, czy też prezes sam odgadł potrzeby rodziny, bo obiecał, dać Stanisławowi lepszą posadę, a tymczasem błagał, jak o
największą łaskę, aby w każdej potrzebie udawali się do niego.
Odwiedziny przeciągnęły się nawet tak bardzo, iż Stanisław, powracając z biura na obiad, zobaczył przed domem karetę prezesa.
Widok ten sprawił na nim szczególne wrażenie; zamglone zwykle źrenice zabłysły,
ale zarazem usta złożyły się do szyderczego i bolesnego uśmiechu.
Podwoił kroku, jakby chciał pośpieszyć do domu, po chwili jednak zatrzymał się, zamyślił i odszedł w przeciwną stronę.
Zamiast do domu, udał się do restauracyi i zasiadł w kącie, nie chcąc się mieszać do obecnych, pomiędzy którymi miał wielu znajomych.
Przy bocznym stoliku siedzieli Czercza z Tomilskim, zajęci żywą rozmową.
Czercza był zmieniony, rysy jego zaostrzyły się, nabrały surowości, możnaby powiedzieć, że się zestarzał, twarz mu się zmroczyła, jakby padł na nią cień złowrogi.
Spostrzegłszy Stanisława, umilkli nagle, potem pól głosem prowadzili dalej zaczętą rozmowę.
— To rzecz pewna — kończył Tomilski — Marcela odmówiła Melchiorowi.
— Zkąd wiesz? — pytał Ryszard, przygryzając wargi, jak czynił w chwilach wielkiego wzburzenia.
— On sam to mówi.
Marcela zrazu zdawała się skłaniać do tego związku, ale kiedy zachęcony tem wypowiedział otwarcie swoje zamiary, odmówiła mu bez wahania.
— Ależ to szaleństwo, i Melchior to opowiada? On musi mówić coś więcej: ja chcę, ja potrzebuję wiedzieć wszystko.
— Mówi, że znaczną sumą przyszedł w pomoc Sawińskim, że łudzili go, dopóki tego nie uczynił.
— I ty w to wierzysz?
— Spłacili wszystko, co się komu należało, nawet.
Stanisław zapłacił swoje rachunki; długi nie płacą się powietrzem.
Ryszard milczał; wiedział on o innem źródle pieniężnem, ale wymienić go nie chciał.
Skończywszy obiad, wyszli z restauracyi, droga wypadała im koło mieszkania Sawińskich.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 | 189 | 190 | 191 Nastepna>>