Dzieci szczęścia
Jadwinia westchnęła. Wbrew pojęciom siostry, nie uważała tego za rzecz szczęśliwą.
— Są kobiety, które biorą się do rzemiosł.
— Jadwiniu, Jakieżby one miały ręce!
— zawołała ze zgrozą Marcela.
Mówiąc to, przyglądała się swoim białym, miękkim, smukłym palcom, na których były widoczne ślady próżniactwa kilku pokoleń i dodała.
— Co też tobie do głowy przychodzi!
— A jednak panna Nelicka utrzymuje nietylko
siebie, ale i matkę ze swojej pracy.
Panna Flora, ta kwiaciarka, od której kiedyś kupiłam garnitur stokrotek, żyje bez niedostatku, a my?... Bo powiedz mi wreszcie, na co mamy rachować?
Piękna twarz Marceli zasępiła się, zwróciła oczy na siostrę z tym wyrazem omdlewającego bolu, z którym było jej tak prześlicznie.
— Jesteś nielitościwą dla mnie, Jadwiniu — wyrzekła stłumionym głosem — alboż ja wiem, jaką będzie przyszłość?
Czyż każdy dzień mało już przynosi własnej nędzy, ażeby troszczyć się tem, co dopiero być może?
A potem dodała ze łzami w oczach:
— Ja nigdy nie myślałam o sposobach zarobku. Czyż mogłam przypuścić, abym znalazła się w podobnem położeniu. Nie wychowano mnie do tego.
Jadwinia milczała przez chwilę.
— Wiesz — rzekła, podnosząc głowę — zdaje mi się, iż to właśnie jest naszem nieszczęściem... Każdy człowiek o tem myśleć powinien...
Mówiono mi to nawet...
— Ciekawam kto?
— Pan Gustaw Grodzki, wiesz, ten młody technolog, który był u nas parę razy tej zimy. On mówi, iż zły los każdego spotkać może.
Miał słuszność, przekonałam się sama.
Obiecałaś mi, jak przyszły te pieniądze, które prezes ojcu był winien, że będę mogła się uczyć, otóż skoro nie chcesz słyszeć o rze-
miośle, będę malowała na
porcelanie. Panna Nelicka ma kuzynkę, która tym sposobem zarabia na życie.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 | 189 | 190 | 191 Nastepna>>