Dzieci szczęścia
Działo się to niemal bezwiednie, stało drugą naturą i tłumaczyło ogólne względy płci pięknej dla niego.
Kiedy jednak wzbierało w grę jego uczucie, jego wola, natenczas głos ten nabierał giętkich modulacyi, jak słodkie tony fletni, magnetyzowały one ucho, podczas gdy spojrzenie
magnetyzowało wzrok na przemian ognistemi pociskami i łagodną przemocą.
Kobiety jedynie, i to kobiety niektóre wiedziały, jaka była siła jego spojrzenia, jak umiał przemawiać wyraźnie za jego pomocą, prosić, błagać, domagać się, nakazywać,
rozpaczać lub rozpływać się szczęściem.
Kobiety mówiły, iż nikt nie umie rozmawiać tak, jak prezes.
Rozmowa jego przecież była dla ubocznego słuchacza zupełnie czcza i bez znaczenia, ograniczała się głównie na słuchaniu, ale on umiał słuchać w ten sposób rzeczy
najobojętniejszych, choćby to był nawet opis stroju, choroby, zatargu domowego itp.
, jakby nic innego w tej chwili nie zajmowało go na świecie; ruchliwa, choć regularna twarz jego, odbijała po kolei wszystkie uczucia mówiącej, zdawał się być przez nie opanowany
wyłącznie, a wówczas jeden uścisk, ruch przytakujący, nabierał znaczenia najwyszukańszego komplementu.
Prezes zresztą i tą monetą nie gardził, a komplement umiał zawsze dostroić do miary tej, do której był skierowany; więc choćby w jednym salonie rozmawiał w ten sposób z
dziesięcioma kobietami, pozostawiał każdą w szczęśliwem przekonaniu, że nią jedną był wyłącznie zajęty.
Może też żadna się nie myliła, bo przez czas, jaki prezes każdej z osobna poświęcał, niezawodnie o niej tylko myślał.
Nie było też na świecie człowieka, któregoby rozmaiciej sądzono. Były w nim istotnie dwie odrębne indywidualności.
Często sarkastyczny, ucinkowy w towarzystwie męzkiem, był przy kobietach topliwym, jak wosk, lgnącym i słodkim, jak miody, a poufałość jego nawet nie miała nigdy cechy
lekceważenia.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 | 189 | 190 | 191 Nastepna>>